2013/12/16

„The north face buty” - na Kilimandżaro i do autobusu


the north face buty

Ostatnio było o wyprawie na Kilimandżaro. Nie mam pojęcia, czy udało mi się kogokolwiek przekonać do tak ekstremalnego przedsięwzięcia, ale jeśli ktoś zainspirował się moim wpisem i postanowił zmierzyć się z afrykańskim szczytem, to już teraz powinien zacząć rozwijać swoją sprawność oraz tężyznę fizyczną, a także powoli zaopatrywać się w w profesjonalny sprzęt wspinaczkowy, bo najwyższego szczytu Afryki raczej nie zdobędzie pierwszy lepszy cherlak, dodatkowo ubrany w trampki. Jeśli chodzi o trening, to nie będę specjalnie nikomu nic doradzał, bo albo ktoś ma hart ducha, motywację i wytrwałość w dążeniu do celu, albo nie. Jeśli jednak idzie o aspekt drugi, czyli sprzęt, to mogę to i owo zasugerować. Od razu mówię, że moim zdaniem najlepszy do tego rodzaju zakupów jest internet. Wystarczy, że wystukamy „the north face buty” na klawiaturze i już możemy prześledzić setki ofert z całego świata.


Jako przykład podaję buty, gdyż w alpinizmie jest to element kluczowy i wymagający największej pieczołowitości podczas wyboru. Oczywiście w związku z zakupami ubrań przez internet stale powraca problem rozmiaru, ale w przypadku butów numeracja jest na tyle standaryzowana, że nie powinno być większych problemów, w związku z czym użycie frazy „the north face buty” to raczej gwarant satysfakcjonujących zakupów, a nie początek kłopotów z odsyłaniem, wymianą i tym podobnymi komplikacjami.

„The north face buty” - nie tylko dla hardkorów

Ale „the north face buty” sprawdza się nie tylko w sytuacji, gdy wyruszasz na wspinaczkowe ekspedycje, bo równie dobrze możesz tę zbitkę słowną wykorzystać także w sytuacjach codziennych. Zarówno firma, jak i proponowana forma zakupów z pewnością wiążą się bowiem z komfortem, bezpieczeństwem i oszczędnościami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz