
Jak tam po długim weekendzie drodzy
internauci? Podobało się? Pogoda dopisała? Bo u mnie pod względem
aury było prześlicznie, a pod kątem wysiłku fizycznego był to
również dość „wyżyłowany”, powiedziałbym, okres. Temat, o
którym chciałem tu napisać chodzi za mną (choć właściwsze
byłoby stwierdzenie, że biega) od kilku tygodni, ale zawsze coś
stawało na drodze, by o nim napisać. Przyczynkiem niech będzie
zatem wspomniany wcześniej urlop weekendowy (dla części z Was nie
zasługujący na miano wypoczynku), podczas którego pozbywałem się,
ze swego ciała, nadwyżki kilogramów, a pot lał się ze mnie
strumieniami. A wszystko przez buty do biegania. Gdyby nie
para nowo zakupionego obuwia, dałbym sobie spokój z całym tym
przedsięwzięciem. Stało się tak, jak się stało, a ja nie żałuję
czasu, jaki poświęciłem na przygotowania do zakupu i sam zakup. O
moich doświadczeniach dalej...