Być może powyższy tytuł brzmi nieco
truistycznie, koniec końców – mówi szczerą prawdę. Wspinaczka
wysokogórska (oraz ogólniej – turystyka górska) jest zajęciem,
które „jara” wiele osób, coraz więcej. A wszystko to dlatego,
że teren wznoszący się od kilkuset do kilku tysięcy metrów nad
poziomem morza oferuje bardzo, bardzo wiele – zarówno w aspekcie
wrażeń zmysłowych, przyjemności i satysfakcji.
Sam należę do grupy osób, którą
tematy te kręcą, jednak nigdy nie próbowałem niczego na poważniej
– większość tego, co wiem, usłyszałem od znajomych,
przeczytałem na forach bądź „przy okazji”. Ostatnio zaś dużo
mówi się na temat najbardziej ekstremalnych kwestii – Polacy
zdobywają Broad Peak, w związku z czym każdy, chcąc nie chcąc,
wie odnośnie Himalajów, wspinaczki itd., naprawdę sporo.
Ogólnie, jako że to wszystko, o czym
tu z grubsza piszę, dość dobrze komponuje się z moim podejściem
(i tematyką bloga), bardzo chciałbym zacząć swoją przygodę z
górami od czegoś niezbyt wymagającego, ale zarazem – niezbyt
banalnego. Myślicie, że Tatry są oklepane? Ja tak właśnie uważam
– dlatego postanowiłem zaopatrzyć się w niezbędny sprzęt (z
akcentem na ubiór i obuwie) i zebrać trochę kasy na wakacyjny
wypad w kierunku – co już także wspominałem – Karkonoszy...
Co do sprzętu – zamierzam
zainwestować w porządne buty, wysokie trekkingi jednej z dobry
marek. Udało mi się (co, rzecz jasna, nie było skomplikowane)
znaleźć w Sieci sklep turystyczny, w którym mają całkiem fajny
ich wybór (8a.pl), dochodzi też Allegro... Zauważyłem, że firm
jest całkiem sporo, jednak profesjonaliści polecają szczególnie
kilka z nich (Salewa, TNF, Zamberlan). Trzeba przyznać, że marki te
to na ogół producenci oferujący nie tylko obuwie... Przerażają
tylko kwoty – ale myślę, że jeśli już wybierać się na szlak,
to w rynsztunku gwarantującym pełne bezpieczeństwo oraz wyższy
komfort, aniżeli tanie wyroby z supermarketów.
W kwestii samej miejscówki i momentu,
w którym będę się wybierał, to nie chcę planować nic bliżej –
zdecydowanie na to za wcześnie, choć z drugiej strony lubię mieć
zaplanowane pewne sprawy. W tym przypadku jednak zdam się na element
improwizacji... ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz